Potrzeba komunikacji towarzyszy nam odkąd istniejemy. Wszystkich nas łączy ta sama chęć dzielenia się wiedzą o otaczającym świecie, własnymi doznaniami, emocjami, doświadczeniami i opiniami, od tych najbardziej prozaicznych po złożone, wypływające z myślenia abstrakcyjnego. Aby jednak myśl przekształciła się w jasny dla odbiorcy komunikat, musi pojawić się uniwersalny system o wyraźnie sprecyzowanych zasadach i regułach. Tak powstał język, z początku postrzegany jako zbiór prostych sygnałów, a następnie ewoluujący w miarę rozwoju cywilizacyjnego i kulturowego poszczególnych społeczności (ewolucja ta trwa zresztą do dziś, a jej oznaką są zmieniające się formy i nośniki komunikacji międzyludzkiej).
Wydaje się, że pokrewne motywacje i założenia legły u podstaw mail artu. Z jakiego innego powodu, aniżeli z potrzeby dzielenia i wymiany właśnie, a także z chęci współodczuwania rzeczywistości przez artystów powojennej neoawangardy, zrodziła się sztuka poczty? Czym w ogóle było to zjawisko?
Dwie dekady po zakończeniu II wojny światowej rodzący się w ramach międzynarodowego ruchu neoawangardy ruch mail-artystyczny musiał budzić nie lada konsternację, z pewnością w środowisku marszandów, funkcjonujących w granicach dynamicznie komercjalizującego się rynku dzieł sztuki. Swoją wybitnie subwersywną, choć nie rozpoznaną z początku naturą, mail art nie wpisywał się w żadne kanony galerii i domów aukcyjnych. Odwrotnie, nawiązując do przedwojennej twórczości futurystów i dadaistów, i zabawy słowem, jaką zaproponowali, mail art umożliwił czyste spotkanie z aktem twórczym jako wartością samą w sobie. „Stałe zmienne” pozostały identyczne jak w przypadku wcześniejszych prądów: relacja nadawca — odbiorca oraz komunikat, stanowiący istotę całej „zabawy”.
Sedna mail artu jego pomysłodawcy i „praktycy” poszukiwali w samym akcie korespondencji i wszystkim tym, co mieściło się w ramach owej czynności, a zostało przez nich podniesione do rangi wypowiedzi artystycznej. Wymiarem, na który szczególnie zwracali uwagę, były emocje towarzyszące procesowi porozumiewania się na odległość (pisaniu, wysyłce, oczekiwaniu na odpowiedź). Istotna w tym kontekście pozostawała formalna różnorodność sztuki poczty, jej kolażowy charakter i wynikające z tego nieoczywiste postrzeganie umieszczonych na kopertach i pocztówkach elementów. Nie sposób bowiem z perspektywy adresata uniknąć pytania: które z nich pojawiły się na skutek biurokratycznej ingerencji instytucji-pośrednika (urzędu pocztowego), a które stanowią wyraz artystycznej ekspresji i motywacji nadawcy?
W czasach społeczno-politycznych, ekonomicznych i kulturowych podziałów nadal ujmują nas wyróżniające cechy sztuki poczty, takie jak jej transgraniczność czy multilingwistyczność. Mail art to krańcowa eksploatacja możliwości, jakie przyniosła ze sobą instytucja poczty, niegdyś „tradycyjna”, dziś już także elektroniczna, która wszak nie usunęła z horyzontu „doświadczania korespondencji” aspektu emotywnego.
Zdajemy sobie sprawę z różnic, jakie naszej rzeczywistości przyniosło nadejście epoki cyfrowej, z jej głębokim wpływem na performatywność „zwyczajnych-niezwyczajnych” działań oraz dominacji takich pojęć jak translokacja czy przenikanie kultur. Wzywamy zatem twórczynie i twórców z całego świata: osoby artystyczne działające indywidualnie bądź skoncentrowane w ramach stowarzyszeń, instytucji, inicjatyw publicznych i prywatnych, różniące się zainteresowaniami i intensywnością wpływu na otoczenie – do partycypacji w projekcie reaktywacji mail artu. Zależy nam nie tylko na przywróceniu pamięci o tym ideowo i artystycznie istotnym zjawisku, ale także na dokonaniu próby jego praktycznej rekonstrukcji, (od)tworzeniu sieci połączeń międzyartystycznych – i międzyludzkich.
Mateusz Florczak