Nieformalne spotkanie

 

Jestem młodą artystką i… muszę przyznać, że wchodzenie w dorosłość zdecydowanie nie jest łatwą rzeczą. Młodzi ludzie są postawieni przed wyborami o własnej przyszłości, co powoduje ogromną presję… Wyobraźcie sobie jak to jest wybrać taki zawód jak artysta. Spotyka mnie to często np. takie spotkanie rodzinne i nagle wujek mówi do mnie: „Na jakie studia się wybierasz?”, ja na to „Jeszcze nie wiem.”, a mój krewny wtedy sobie przypomina, że uczę się w Liceum Sztuk Plastycznych i znów zadaje pytanie „A za to malowanie obrazów to można wyżyć?” i szczerze powiedziawszy to… nie wiem. Nie specjalizuję się w malarstwie, ale jak to komuś wytłumaczyć, gdy artyści kojarzą się tylko z jednym medium?

Eh… życie artystki będzie ciężkie… Chociaż ostatnio zdarzyło się coś, co utwierdziło mnie w moich wyborach życiowych.

Może drodzy elblążanie kojarzycie Kongres Marzycielek? Jeśli nie… to wielkie szczęście, że trafiliście na ten tekst! Dwie artystki, Agata Zbylut oraz Iwona Demko wraz z kuratorką Galerii EL Kariną Dzieweczyńską przywracają do życia elbląskie formy przestrzenne. Nazwa ,,Kongres Marzycielek” nawiązuje do tytułu IV Biennale Form Przestrzennych „Zjazd marzycieli” z 1971 roku. Współczesny „Kongres Marzycielek” to projekt inspirowany archiwalnymi zdjęciami mieszkańców z miejskimi rzeźbami. W obecnej „kulturze selfie” skontrastowanie monumentalnych form z człowiekiem goniącym za swoimi „piecioma minutami sławy” jest świetnym zabiegiem przywracającym dawną chwałę formom. Jest to również idealna okazja do obcowania ze sztuką w otwartej przestrzeni, co sprawia zupełnie inne wrażenie niż wystawa w czterech ścianach galerii.

Miałam okazję pomóc przy tworzeniu tego projektu, dodać swoją małą cegiełkę, a przy okazji bliżej poznać artystki, gdy w połowie lipca przyjechały do Elbląga zrobić zdjęcia z formami przestrzennymi. Moim zadaniem była dokumentacja fotograficzna ich działań.

Na początku trochę się obawiałam i wątpiłam w swoje umiejętności, lecz jak tylko wsiadłam do samochodu cała presja znikła. „Jedziemy robić zdjęcia, będzie FUN” powiedziała Pani Iwona. I właśnie tak było. Trzy kobiety przebierające się jak małe dziewczynki, pozujące z formami przestrzennymi – SZAŁ! I to bardzo pozytywny szał! Chyba wtedy zrozumiałam, na czym polega Kongres Marzycielek. Dorosłe, „dojrzałe” kobiety, profesjonalny sprzęt fotograficzny i… ZABAWA! Odnalezienie swojego wewnętrznego dziecka – zdecydowanie główny cel całej akcji. Dokumentowanie tego było cudowne. Stałam obok, robiłam zdjęcia, a w środku krzyczałam JA TEŻ TAK CHCĘ! Na chwilę zapomnieć o całym świecie bawić się przy formach jak na placu zabaw.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie porozmawiała z tak ciekawymi osobowościami jak artystki z Kongresu Marzycielek. Pani Iwona powiedziała mi czym się teraz zajmuje. Jest rzeźbiarką ale przede wszystkim feministyczną aktywistką. Razem z innym artystkami pisze życiorysy pierwszych absolwentek ASP w Krakowie. Opowiedziała mi historię kobiet, które zostały zmazane z kart Akademii, jakby w ogóle ich tam nie było. Ich istnienie zostało wyparte przez patriarchat. Ponadto większość kobiet nie opowiada o swoich osiągnięciach. Kobiety częściej myślą o zasługach mężczyzn (bo o nich się więcej słyszy) i w ten sposób zapominają o tym, ile same osiągnęły oraz o tym, co osiągnęły inne kobiety uważając swoje zasługi za mniej ważne. Dlatego Pani Iwona przywraca pamięć o absolwentkach i angażuje do tego młode kobiety – by miały świadomość, że są równie ważne jak mężczyźni. Bardzo mnie to działanie urzekło.

Z panią Agatą natomiast porozmawiałam o mojej przyszłości i studiach. Okazało się, że obie zajmujemy się podobnymi rzeczami – sztuką intermedialną. Obserwując Panią Agatę zauważyłam wiele podobieństw między nami, nie tylko w sztuce, ale i w spojrzeniu na świat. Opowiedziała mi o życiu artystki i porównała siebie ze swoim partnerem. Powiedziała, że no… niby on więcej zarabia, ale zdecydowanie to ona ma ciekawsze życie – pełne podróży (od wystawy do wystawy), projektów i wywiadów. W ciągu tej krótkiej rozmowy doszłam do wniosku, że pieniądze zawsze można jakoś zarobić, ale czasu kupić się nie da.

Uważam, że to spotkanie dało mi bardzo dużo, nie tylko jako młodej artystce, ale również jako młodej kobiecie. Poznałam dwie panie, które idą przez świat sztuki na szpilkach, z uniesioną głową. Świadome tego, czego oczekują od życia i tętniące energią. Łamiące stereotyp „typowej kobiety po 40-stce”, kojarzącej mi się z osobą, która poświęcając się rodzinie zatraciła siebie, przestała wierzyć, że jej życie może jeszcze być ciekawe i nie oczekuje już nic więcej od losu. Dokumentując ich działania pierwszy raz zrozumiałam co to znaczy „girl power” i to… to były wspaniałe dwa dni. Dziękuję! Poczułam przypływ inspiracji do nowych działań artystycznych. Dzięki artystkom jeszcze bardziej zainteresowałam się feminizmem w sztuce, zamierzam również wykorzystać tę wiedzę pracując nad dyplomem na zakończenie liceum.

Moi drodzy! Na sam koniec chciałam was zachęcić do wzięcia udziału w Kongresie Marzycielek. Załóżcie swoje najlepsze kreacje, znajdźcie najciekawszą dla was formę przestrzenną i wrzucajcie fotki na swoje media społecznościowe! Niech świat zobaczy waszą energię! I pamiętajcie, że nikt nie jest za stary na odrobinę dobrej zabawy.

Natalia Cieślewicz

Skip to content