Ogrody Starości – tekst o instalacji Macieja Aleksandrowicza w nawie głównej i prezbiterium
W przewrotnym felietonie o zmaganiach z filozoficznym opisem ogrodnictwa, Leszek Kołakowski dowodził niegdyś wyższości faktycznej pracy w ogrodzie nad próbami jej teoretyzowania. Oto bowiem najbardziej wpływowe nurty filozofii zachodniej skapitulowały przed zjawiskiem o tak zróżnicowanych znaczeniach, a ironizującemu felietoniście pozostało wówczas przyznać się do pojęciowej bezradności wobec fenomenu ogrodu. Pogardliwie sprowadzany do przydomowego ogródka, ogród stał się w wielu koncepcjach symbolem życiowej zachowawczości – egzystencji skupionej na prywatności i odwracającej się od niepewnej historii. Wolterowskie uprawianie ogródka (odczytane, nie całkiem trafnie, jako pochwała eskapizmu) rozwinęło się w figurację mieszczańskiego etosu – ideału życia bezpiecznego, w zamkniętej przestrzeni domowego mikrokosmosu. Ogrodnictwo trwale zrosło się więc z ucieczką jednostki do sztucznych enklaw swojskości, wznoszonych pośród wrogiej człowiekowi dzikości. Topos ogrodu jako dobrego miejsca, eutopii, przywoływany tak afirmatywnie, jak i krytycznie nie rozwiązał jednak problemów definicyjnych, trwale rozdzielił natomiast, jak pisał Kołakowski, teorie od praktyki ogrodów.
Nie znaczy to jednak, że o ogrodzie niezmiennie możemy albo spekulować, albo, zawieszając pojęcia, praktykować uprawę roślin. Potencjał płynący z teorio-praktyki prezentuje wystawa Ogrody starości, będąca odsłoną transdyscyplinarnego projektu badawczo-artystycznego, którego pomysłodawcą jest Maciej Aleksandrowicz.
Sam tytuł wprowadza już przesunięcie w polu utrwalonych skojarzeń – wydobywa tę fazę życia, która w ramach arkadyjskiej mitologii ogrodu bywa nieprzedstawialna, jako że śmiertelność nie przenika do wieczności Edenu. Znaczeniowe przesunięcia w motywie ogrodu widoczne są także w eksponowanych obiektach. Instalacja zajmująca główną część galerii przypomina o hybrydycznym statusie ogrodu: przestrzeni natury i sztuczności. O tym współistnieniu mówi przede wszystkim zasada łączenia materiałów: na metalowych stelażach wznoszą się pobielone szkielety jabłoni – obumarłe, wyschnięte odpady sadownicze. Białe konary umieszczone w galerii, wzmocnione metalowymi protezami stają się techno-organizmami: wysuszone fragmenty drzew zamyka pokrycie orzeźbiające kruchą materię. Umowność podziałów na naturę i technikę; twórczość użytkową i estetyczną kontemplację podkreśla tu dodatkowo pochodzenie wykorzystanych przez twórcę drzew – sad, w którym niegdyś owocowały, to forma natury stworzona przez i dla potrzeb człowieka jako użytkownika świata. Przy czym śmierć jabłoni, dzięki której mogły trafić na ekspozycję, to jednocześnie realna strata oczekiwanych plonów, a zatem i niepowodzenie ludzkiego przedsięwzięcia, którego efekty zależą tyleż od pracy sadowników, co i od zjawisk przez nich niekontrolowanych.
Maciej Aleksandrowicz Ogrodami starości wprawia w ruch arkadyjski mit, poprzez starość i śmiertelność odnawiając związek ogrodu z pracą, troską i odpowiedzialnością. Zmarniałe materie, zużyte zasoby i tworzywa składają się na obraz starości jako postępującej cyborgizacji
– technika i technologia wypełniają ubytki śmiertelnej natury i przedłużają jej trwanie. Zarazem jednak stopniowo anektują biologiczne siły, wypełniając organizm substytutami i protezami. Jednostkowość i unikalność życia okazuje się wówczas fikcją, bo ciągłością istnienia sterują urządzenia i możliwości biopolitycznych instytucji. W tej regulatywnej optyce, ogród – miejsce unieruchomionego czasu i obraz arkadyjskiej wieczności – przeobraża się w więzienie, czyli maszynę odpodmiotowienia i produkcji zdyscyplinowanych ciał. Hybrydyczna autarkia, obecna w repertuarze symboli i figuracji ogrodu, opiera się dzięki tej wieloznaczności idyllicznym uproszczeniom – idea samowystarczalnej przestrzeni i usprawnionego mechanicznie, przedłużonego życia może zmaterializować się w samotnym, odizolowanym ciele.
Tytuł wystawy działa zatem niczym formuła ożywiająca namysł nad starością, wprowadza zakłócenia w wartościowanie procesów biologicznych; wywołuje awarie w systemie znaków, którymi opisujemy chwilowe skupienia zmieniających się materii. Tworzące wystawę obiekty składają się nie tylko z heterogenicznych materiałów, istotne są również historie pozyskiwania poszczególnych tworzyw; ich wcześniejsze formy życia i sposoby użytkowania. Dawne drzewa owocowe, skorodowane części niegdyś feerycznie kolorowego placu zabaw (składające się na instalację Olbrzym, umieszczoną w prezbiterium Galerii El) wnoszą do zaaranżowanego ogrodu swoją przeszłość – stan materiałów wskazuje na ich zmienność i uczasowienie, skumulowane w warstwach, zrostach i transformacjach pierwotnych stanów. To być może najszersza zasada Ogrodów starości – wspólna organicznym i nieorganicznym materiom czasowość geologiczna i charakteryzujące ją przyrastanie, tak odmienne od linearnie przedstawianego upływu i zaniku. Ostatecznie, jeśli z pojedynczej rośliny wyczytać można, jak dowodziła Lionella Scazzosi, społeczną historię – sposób uprawy, środki ją wspomagające czy ekonomię gatunków, to ogrody starości mogą stać się wielorakimi archiwami naszej własnej historii tak naturalnej, jak i sztucznej.
Katarzyna Trzeciak